![]() |
Obchody 150 rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego odbyły się w Szkole Podstawowej w Mołodyczu. To na tym terenie znajduje się jedna z mogił uczestnika powstania styczniowego. Ta mogiła jest pod opieką drużyny harcerskiej i każdemu z nich znana jest historia tego powstańca oraz nauka płynąca z bohaterskiej walki jaką stoczyli powstańcy w 1863 roku. |
W Mołodyczu jest taki las… Z dala od uczęszczanych traktów, przytulona przez kilka wiekowych sosen, do niedawna zupełnie zapomniana, skrywa się prosta i skromna mogiła powstańca. Ludzie odwiedzają ją raczej rzadko, najczęściej harcerze w czasie leśnych harców bądź miłośnicy grzybów jesienną porą. Na nagrobnej tabliczce można przeczytać:
Tu spoczywa Ten, który Ojczyznę bardziej umiłował niż własne życie...
Zmarł z ran odniesionych w Powstaniu Styczniowym 1863 r.
Powiadają starsi, że mogiła powstańca była kiedyś okazałym pomnikiem, znajdowała się na nim żeliwna tabliczka z napisem informującym o imieniu, nazwisku i dacie śmierci - 1863 roku. Niestety oryginalna tabliczka chyba przepadła bezpowrotnie, żeliwny odlew krzyża odnaleziony został przypadkowo, tylko okazały kamienny cokół stał niewzruszenie. W zbiorowej pamięci utrwaliła się opowieść:
Młody był, całego świata ciekawy, z paniczami z dworu wiecznie przesiadywał, a z książki do nabożeństwa to całkiem składnie czytał. Nie dziwota więc, że gdy nowiny usłyszał, to go zaraz poniosło.
Powszechnie było wiadomo, że za kordonem dzieją się wielkie rzeczy, trwa powstanie. Ciągle ktoś o tym przynosił wiadomości, które się szybko rozchodziły, a w okolicy pojawiało się coraz więcej obcych ludzi. Spieszyli w kierunku Cewkowa, gdzie w środku lasów, w pobliżu tartaku „Ruczkalka” powstał obóz.
Czyszczono broń, pasowano przybory, palono ognie, gotowano jedzenie. 15-go marca 1863 r., raniutko, oddział ten, wyszedłszy za granicę, został zaatakowany przez przeważające siły Moskali…
Ostatnie starcia trwały do szóstej wieczorem. Lista strat powstańców była jednak długa, naliczono 59 zabitych i 60 rannych. Rannych złożono na podwody i skierowano ku galicyjskim szpitalom w Oleszycach, Narolu, Jasielsku, Cieszanowie, Sieniawie. Wielu zmarło w drodze, nie dotarło do żadnego szpitala...
Nie minęło nawet dwie niedziele, jak go przywieziono zupełnie bez życia. Młody był to i życie tliło się w nim długo, choć go mocno pokłuto. We dworze sobie leżał jak prawdziwy pan, wszyscy mu usługiwali. Ale i to mu na długo nie było dane, bo wkrótce zamknął oczy...
150 lat od tych wydarzeń harcerze z Mołodycza przynieśli światło pamięci, zaciągnęli wartę przy samotnej mogile Powstańca...